10k i rośnie

Piątek, 18 listopada 2011 · Komentarze(13)
Kategoria praca
Surf przyuważył, że coś mi tam stuknęło. No stuknęło. Dobrze, że to o kilometry chodzi a nie o wiek, bo nie lubię się starzeć :)
Ale... te kilometry to tylko kolejny dowód na to, że rower w kompletnie niezauważalny sposób wcisnął się w każdy zakamarek mojego życia, że o szafie nie wspomnę. Albo wspomnę. Bo prawda jest taka, że pełna jest pieluchomajtów. Mam pieluchomajty krótkie, długie, średnie, ciepłe, chłodne i różowe. No dobra, nie do końca są różowe, ale mają różowe wstawki. Mam koszulki oddychające, ze srebrną nitką, bez srebrnej nitki, termoaktywne, z długim rękawem, z krótkim rękawem i bez rękawa. Mam softshela dopasowanego do koszulek i już nie wiem ile par rękawiczek rowerowych dopasowanych do całej reszty. Które zresztą z uporem godnym lepszej sprawy niszczę lub gubię.
Mam zapasowe pedały w szufladzie i dwa kaski, z czego jeden zepsuty (ale żal mi go wyrzucić) i myślę o trzecim. Miałam milion i jeden zapięć rowerowych – jedno rozpadło się ze starości, jedno rozpieprzył mi złodziej, jedno mam na wyjazdy, bo jest lekkie, jedno mam do przypinania pod pracą, bo jest solidne (co oczywiście jest pojęciem względnym). Mam kilka odblasków na kończyny górne i dolne, które noszę w zależności od okoliczności i … nastroju :) Mam również kilka światełek, które przychodzą i odchodzą podobnie jak zapięcia i rękawiczki – albo gubię, albo kradną, albo psuję. Mam kilka pompek, kilka plecaków, kilka bidonów i kilka buffów... ufff... :)
I oczywiście (nie zapominajmy o najważniejszym) TRZY rowery. Trzy tylko dlatego, że jeden mi ukradli i w miejsce tego jednego musiałam kupić dwa, z czego każdy służy do czegoś innego. I ponieważ żaden z nich nie jest szosówką, to istnieje prawdopodobieństwo, że liczba ta w którymś momencie się zmieni.
Jedna z szuflad kuchennych jest pełna rowerowego szpeju. Ta szuflada jest większa od tej, w której są garnki. Zdarza się, że nie mam w domu chleba, ale zawsze mam zapasową dętkę. Mam dwie pary sakw, a pod łóżkiem leży bagażnik. Jeden z moich rowerów stoi pod oknem przy kaloryferze. Kaloryfer ten jest na stałe zakręcony, żeby rower się nie przegrzał.
No i mam bloga rowerowego na bikestatsach :) Dzięki któremu zresztą spotkałam starych znajomych: tego i tego (i teraz jeżdżą ze mną po nocy, albo wykorzystują mnie do sprawdzenie pogody :))) i poznałam nowych – więc same plusy :)
Dzięki wskazówkom Toompa nauczyłam się nawet regulować hamulce, oczywiście przy okazji nauczyłam się również je psuć, ale to już zupełnie inna historia. Za to opowieści Surfa nakręciły mnie na rajdy na orientację, co zaowocowało między innymi kupnem mapnika, czołówki i kompasu, ale też poznaniem tej pani oraz tego i tego pana :)
A special thanks idą do pani, która jeździ ze mną w sposób więcej niż konsekwentny :)
I może nie jeżdżę ani tak dużo, ani tak szybko jak inni, ale jeden pucharek udało mi się wygrać!! O czym zresztą w całej swej ignorancji nie wiedziałam więc i na pudle nie stanęłam. Pucharek jednak odzyskałam i okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo jest to bardzo pożyteczny gadżet świetnie sprawdzający się w roli podpórki do kwiatka.
Trochę sentymentalnie się zrobiło, co nie?! :) NO TRUDNO!

Pozdrawiam wszystkich, a w szczególności tych, o których nie wspomniałam, a których mam w zakładce po lewej stronie. I chociaż jestem ostatnio zarobiona i mało piszę, to nie znaczy, że zapomniałam. No!

Komentarze (13)

senkju all!!! <tu kłaniam się w pas i szastam nóżką>

sliwka 13:24 środa, 23 listopada 2011

Ciekawy blog...
Wzruszające te motywy typu dętki "zamiast" chleba ;)
Majątek chyba w tym utopiony...
Ja ma dokładnie odwrotnie: wszystkich wymienionych rzeczy mam 1 albo 0 sztuk.
Za wyjątkiem 2,5 rowerów ;) i i 24 opon. ;D Taka obsesja, skupowanie okazji. 20 z nich to stare ale jare Dębice. :)

mors 23:14 niedziela, 20 listopada 2011

I ode mnie graty!
Już ta historia wydaje mi się dziwnie znajoma, co to będzie za 8k? :))
Przy okazji życzę zawsze całej dętki, pary w nóżkach i rękawiczek, które się nie gubią :)

SylaNaRowerze 21:57 niedziela, 20 listopada 2011

Gratulacje opisu i tych 10k km, w przyszłym roku to mój cel, w tym za późno zacząłem :(

PrzemekR 18:41 niedziela, 20 listopada 2011

co tam chleb, pamiętaj o zapasowym browarze :)

surf-removed 21:47 sobota, 19 listopada 2011

Remanent, i to w literackiej postaci, czytałem wyliczankę z zachwytem jak opis wagonów z wiersza o lokomotywie ... Piękna materialistyczna strona życia. I gratuluję!!!

angelino 18:47 sobota, 19 listopada 2011

10.000 km gratulacje.
dla mnie to himalaje !

Z zapominaniem to chyba każdego dopada!
Ja na Skandii w Chodzieży wygrałem (ponoć,nie pamiętam) w loterii SKUTER w skali 1:1.
I zapomniałem że nagrody się odbiera.
To było jakieś ?????? lat temu a nie pamiętam

pozdrawiam

Jurek57 10:37 sobota, 19 listopada 2011

Można pogratulować i... zazdrościć, gdy się ma zbyt blisko do pracy i mało czasu na coś więcej.

oelka 00:44 sobota, 19 listopada 2011

Sto lat niech żyje żyje naaaam:D

Ksiegowy 11:59 piątek, 18 listopada 2011

To ten tego... GRATULANCJE!:)

CheEvara 11:35 piątek, 18 listopada 2011

Bardzo zgrabne podsumowanie kilometrażu :)

artd70 11:25 piątek, 18 listopada 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ycies

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]