Praca i trochę po pracy. I w zasadzie ciągle pod wiatr, więc jeżdżę jak mucha w melasie i na emeryturze. Czyli bardzo stara mucha, o ile w ogóle jeszcze żywa. A wiecie, że ZUS daje dodatek emerytalny osobom, które skończyły 100 lat? Pewnie w ramach premii za "dożycie". I ja to rozumiem, bo to rzeczywiście fenomen. Mi niestety do setki jeszcze trochę brakuje, ale jak najbardziej mogłabym przyjąć takie dofiansowanie awansem, bo i zakupy rowerowe czeba zrobić i urlop rowerowy skonsumować, a po setce to już spokojnie bez tej kasy się bym obyła :) Albo chociaż jakiś pustostanik w centrum, bezczynszowy ofkors :)
Nie mam mocy, no nie mam mocy. Zeżarli ją moi współtowarzysze, jeszcze teraz ich mlaskanie słyszę... że tak sobie pozwolę Kazikiem. Powrót al. Solidarności, po prawej jest buspas, więc legalnie środeczkiem sobie poginałam. Mnie to nie stresuje, za to kierowców i owszem. Na światłach sobie ucięłam kulturalną pogawędkę z jednym z nich. Gość mówił, że ruch tamuję, co zresztą jest prawdą, ale zupełnie mnie to nie rusza. Takie są przepisy, więc panowie kierowcy mogą mnie drapnąć za uchem co najwyżej. Dopóki tak będzie to tak właśnie będę jeździć i nawet nie mam zamiaru palcem kiwnąć, żeby to zmienić, bo uważam, że jeśli komuś w tym związku powinno zależeć na zmianie to właśnie kierowcom. Jeśli chcą rowerzystów na buspasach, to niech piszą petycje tak jak pisali o autostrady. A póki co dalej będę sobie środkiem jeździć.