odmrażając sobie to i owo...

Poniedziałek, 14 lutego 2011 · Komentarze(8)
Kategoria koza
...czyli stopy i ręce oczywiście :)
No i mamy klęskę mrozu. Ale przynajmniej nie wieje i nie pada, a jedna klęska na raz to pikuś przecież. I tego będę się trzymać wracając z pracy.

update popołudniowy
Miałam coś napisać, ale z tego zimna zapomniałam. Jakieś złe mnie bierze. I to niestety nie są diabli, podejrzewam, że raczej są to skutki plażowania w lutym, albo porannej mojej niedoróbki ubraniowej. A to oznacza tylko jedno - czas na imbir, na grzane wino i miód do tego. O taaak!

Komentarze (8)

angelino - w wersji wypasionej można dodać jeszcze cząstkę pomarańczy, albo kardamon. W obu przypadkach gitara gra jak trzeba :)

drache - dziękuję, a imbir polecam na wszystko. Zabija wszystkie zarazki. Na śmierć. :) Jak domestos :))

sliwka 10:10 wtorek, 15 lutego 2011

mniam, to mi lekarstwo!

angelino 21:05 poniedziałek, 14 lutego 2011

Ojej, zaraz strzelę buraka :)

sliwka 20:30 poniedziałek, 14 lutego 2011

Trzeba poruszać palcami w bytach to nie jest zimno . Gratulacje za tysiaka.

cezar24mtb 19:17 poniedziałek, 14 lutego 2011

Gratulacje za przewinięcie 1000 km :) Brawo!

lostpearl 13:02 poniedziałek, 14 lutego 2011

Nie narzekaj:)
Lepiej, żeby mroziło, niż żeby padało to mokre, białe gów... yyy szitowo:)
I sucho jest, a to tygryso-rowery lubią najbardziej!

CheEvara 11:39 poniedziałek, 14 lutego 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa potka

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]