czerwony kapturek

Środa, 2 marca 2011 · Komentarze(5)
Kategoria koza, praca
Miałam wczoraj tę wątpliwą przyjemność spotkać Czerwonego Kapturka zupełnie na żywo i to full wypas w dodatku, znaczy na rowerze ma się rozumieć . Jadę sobie ci ja do domu grzecznie, jak Pan Bóg przykazał a tu nagle wyskakuje z ciemności jakiś cień ruchomy i sunie na mnie jak nie przymierzając czołg ruski. Ale to nie czołg był, a dziunia w czerwonym kapturze z białym meszkiem dookoła. Dziunia z cyklu „zobaczysz jak najedziesz”, bo zero oświetlenia (musi licznik miał priorytet), zero ciekawości świata (kapturek jak sądzę skutecznie chronił jej wrażliwą duszę przed bodźcami zewnętrznymi, groźnymi cieniami, apokaliptycznym zachodem słońca, tudzież ociekającymi grozą rowerzystami) i prawdopodobnie zero połączeń między synapsami.
Nic mnie bardziej nie przeraża i nie wkurza niż ludzie, których układ nerwowy zatrzymał się na poziomie obrączki okołoprzełykowej.

Komentarze (5)

Ja mam tylko w wypadku takich "czerwonych kapturków" nadzieję, że może on mnie widzi i będzie uważał...
Chociaż z drugiej strony na część osobników, czy to na rowerze, czy bez, nie działają żadne bodźce, nawet głośny dzwonek tuż za jego uchem i plecami, czy niemal oślepiająca bocialarka świecąca w najmocniejszym trybie.
Ale jak już bodźce działają to efekt może być przeciwny do oczekiwanego: kiedyś omal nie wjechałem w takiego "kapturka", który był nie do wyminięcia, gdyż jechał niemal po osi drogi, a słysząc dzwonek za plecami obejrzał się... wraz z kierownicą.
Niestety takich, którym bliżej jest do Annelida czyli Pierścienic, niż ludzi nie brakuje.

oelka 23:46 środa, 2 marca 2011

Kup koniecznie Perełko, nawet jeśli unikasz ulic. Rowerzysta też ma problem z dostrzeżeniem nieoświetlonego rowerzysty. Albo ja jestem jakaś wyjątkowo ślepa :)

quartez - Ty za to widzę, że kręcisz jak opętany. Nie masz zajęć na uczelni, jakiejś pracy czy czegoś, coby zajęło trochę cennego, rowerowego czasu?? :)

surf - niestety, im cieplej, tym więcej takich Holendrów. To jest zaleta zimy (oprócz diamentów :), że nie ma takich rowerzystów, którzy jeżdżą jak potłuczeni.

sliwka 21:59 środa, 2 marca 2011

uwielbiam twoje opisy Śliwko:D

Ksiegowy 15:55 środa, 2 marca 2011

Może to był Latający Holender w wersji rowerowej :)

surf-removed 14:51 środa, 2 marca 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zwina

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]