Lubimy marcowe słońce, o tak. Myślę sobie, że ma w sobie coś z dojrzewającej dziewczyny. Jeszcze delikatne, jeszcze nieśmiałe, ale wiemy, bardzo dobrze wiemy, że lada moment wybuchnie rozkwitem. Aż zrobi się nam gorąco :)
Podskoczyłam dziś na Okęcie wyprawić moją najdroższą Madre w świat. Świat ma na imię Costa del Sol, więc wicie rozumicie - ona tam na plaży taplająca się w słońcu, w temperaturach oscylujących wokół 20 st. C (słownie: dwudziestu!!!), a ja tu gdzie dwa. DWA!!! I to żeby! No ale nic, potrzymałam za rączkę (biorąc na klatę wszystkie spojrzenia w stylu E.T go home, bo wiadomo - byłam tam na Duchu, a rowerzystki w hali odpraw to prawie jak UFO, co nie), ucałowałam samolot w śmigło, pomachałam pilotu co ma dziuru w samolotu i hitnęłam the road, że tak powiem. Hitnęłam w kierunku Kabat, bo co się odwlecze to nie uciecze. Objechałam las od zaplecza, już od dawna nosiłam się z tym zamiarem, bo chciałam odwiedzić ścieżynę wzdłuż ul. Prawdziwka. No i oczywiście nie darowałabym sobie, gdybym nie sprawdziła ogniska, ale niestety jednak się spóźniłam. Wygląda na to, że w marcu jest zamknięte. Ale słońce nieźle grzało i ogień nie był potrzebny. Wracałam przez Ursynów i przy okazji zahaczyłam o najlepszy w Wawie sklep z rybami - grzechem byłoby go ominąć będąc tak blisko - i teraz będę się obżerać surowym łososiem :) Dzień był piękny, ciepłe słońce, tempo bez ścisku a Kabaty prawie puste o tej porze dnia. Jak to mówią obecni młodzi gniewni - sweet! :)
Fajnie jest w Kabatach. Na polanie przy ogniskach cały chruścik spalony (wiadomo weekend), jak leśniczy nie podrzuci gałęzi to bida, w promieniu pół kilometra wszystko co się nadaje do spalenia wyzbierane :) A czy wiesz, że scieżka przy płd. granicy lasu ma swoją historię
Kurcze ten singletrack koło Prawdziwka, niedawno jechałem tam w pieknym głębokim śniegu przecierając go dla potomnych a ty go przeleciałaś ostentacyjnie na sucho i bez wazeliny!!!! grrrrr;)