na około
Tak mnie dziś powitał szlak niebieski. Zatęskniłam trochę za zimą, bo był tu wtedy taki pięknie ugnieciony śnieżek i śmigało się jak marzenie.
bo narzekałam na błoto - to dziś mam piach© sliwka
Na przedmieściach Marek jest takie piękne chyba jezioro. Aż mi się Mazury przypomniały. Dookoła zaś pełno śmieci, zapewne grillowanie i plażowanie w takim otoczeniu nie ma sobie równych.
Założę się, że w lecie jest tu tłum© sliwka
W samych Markach za to pewien pociąg przyciąga mój wzrok.
ciuchcia w Markach© sliwka
Natomiast obok ciuchci, młodzież marecka szykuje tradycyjne obchody.
Lany Poniedziałek w Markach© sliwka
Nie wyglądali na zainteresowanych oblewaniem niewinnych rowerzystek, raczej siebie nawzajem, ale i tak przykręciłam trochę tempo.
W Markach, Zielonce i Rembertowie gmina nie dba. Bida znaki nierzadko wyglądają gorzej niż ten poniżej. Wciąż musiałam wyślepiać ślepia, chociaż nie jechałam tamtędy pierwszy raz, a i tak się gubiłam. Koniec końców jechałam z mapą, a nie ze szlakiem.
szlak czerwony© sliwka
Trochę się wzruszyłam przejeżdżając obok brzozowego zagajnika
młode brzozy, aż ślinka cieknie© sliwka
W Rembertowie wskakuję do kolejnego lasu. Tutaj niestety sporo ludzi.
Mazowiecki Park Krajobrazowy© sliwka
Las porzuciłam w Aninie. Ależ tam pięknie!!
drewniak w Aninie© sliwka
Do Wawki wróciłam ul. Lucerny, a później Wałem. Przystanek na obiad i powrót szlakiem nadwiślańskim po praskiej stronie. Ścieżka jest czad! Za każdym razem kiedy nią jadę nie opuszcza mnie wrażenie, że oto gram w jakąś symulację typu FPP więc poginam poginam i tylko staram się na drzewie nie rozbić. Amok. Lubię to :) Duch i ja jesteśmy w swoim żywiole. Dziś aczkolwiek było sporo ludzi. Wczoraj prawie nikogo. Wczoraj była łania - ale uciekła, zanim zdążyłam zebrać szczękę z podłogi, że już o zdjęciu nie wspomnę.
A na koniec jeszcze jeden przystanek - niedaleko domu, na mostku z dziurami, tam gdzie owe pole co przez nie brykam...
Załadowany Ghost, krok od domu© sliwka
A efektem kilku ostatnich dni jest opalenizna "na rolnika", której się dorobiłam jeżdżąc tu i ówdzie w krótkich gaciach i rękawach.
Pojutrze wyjeżdżam, wyprawa rowerowa oczywiście, jak będzie ciepło to problem się pewnie pogłębi :)