Wycieczka rekreacyjna z Sigmą w tempie konwersacyjnym :) Udało się uniknąć i wieczornej burzy i przelotnych opadów w ciągu dnia - posiadówki w kawiarni mają bowiem wiele zalet, a ciastka są tylko jedną z wielu :) Aczkolwiek suchą stopą wrócić się nie udało, bo Wisła zalała ścieżkę na praskim brzegu. Ale przebrnęłyśmy, jak to my. Najpierw góry, teraz rzeki, strach myśleć co będzie dalej.
Komentarze (8)
Toomp, alistar - a może po prostu morze piwa po rowerowaniu w górach?? :))
oelka - no to rzeczywiście. Do kawiarni się nie da porównać :)
Gdybym w niedzielę był w pracy, to bym spokojnie poczekał aż sobie przejdzie. Ten mój dach nad głową to była... blacha falista bazarowej budy na narożniku Czerniakowskiej i Nehru.
Były góry, były rzeki, może kolej na morze ;-) Pierwsze uderzenie ulewy przeczekałem pod dachem, a potem już mi się nie chciało czekać. Ale ja nie siedziałem w kawiarni, w dobrym towarzystwie :-(