płetwą do przodu

Piątek, 5 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria duch, praca
Rybę kupiłam. Znowu i wczoraj. A właściwie dwie. Jednego lina i jednego pstrąga. Lin okazał się być niesmaczny i ościsty, a pstrąg jak zwykle. Palce lizać. Nie to co dorsz. Dobra rybka, dooobra rybka... mój ssskarrrb... glum glum... I jeszcze te ich małe mordeczki! Tak mnie jakoś rozczulają, że aż serce pęka. Nic dziwnego, w końcu jestem wrażliwą dziewczyną, a poza tym rybki mordki mają wielce słodziakowe. Słitaśne wręcz. Się aż serce kraje jak je wyciągam z torebki i zawijam w folię do pieczenia. Tym bardziej, że są tak świeże, że gdyby nie były wybebeszone to rękę dałabym sobie uciąć, że jeszcze żyją. Kraje się, oj kraje powiadam Wam. I w gardle staje, że aże przełykać nie można. Dlatego zaraz jak tylko wyjmę je z piekarnika uj*uję im te łby i wy***alam do kosza. Nie zjadłabym inaczej. Wrażliwość mi k*** nie pozwala albowiem :)
A ponieważ to blog rowerowy to dodam tylko, że jechałam tam i z powrotem. Glum glum...
:)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iaiwr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]