ależ mnie swędzi!
Czwartek, 4 sierpnia 2011
· Komentarze(3)
Czyli notka z pozdrowieniami specjlanie dla Quarteza :)
A swędzi, bo mnie komary pocięły w czasie wtorkowego nocnego rowerowania. Komary wampiry. A te ugryzienia zaczynają u mnie działać z opóźnionym zapłonem, czyli dopiero dzień albo nawet dwa później. Jak z tą żyrafą, co jak w dupę kopniesz to za dwa dni dopiero zajarzy, tyle, że ja nie mam nakrapianej szyi. Przynajmniej z reguły, bo teraz to wszędzie jestem nakrapiana. Czerwonymi bąblami.
No ale. Nocne rowerowanie ma swoją cenę. Dobrze chociaż, że ceną tą nie była nerka. A mogła być. Mogła! Bo chłopaki wywieźli nas gdzieś, w te rejony gdzie normalny człowiek z praskiej strony Wisły nie zapuszcza się po zmroku, czyli gdzieś. Albo nawet GDZIEŚ. Nie wiem gdzie. Na Żoliborz czy coś.
I mogli nerkę wyciąć. Mogli!! A nie wycięli. I dlatego ich lubię :))
Wystarczy?? :)
A do domu wróciłam o północy i niby nie zmarzłam, ale jak z roweru zeszłam to sztywna byłam jak Pal Azji i nawet jak się do łóżka kładłam to jeszcze w pozycji rowerowej byłam. Czyli na jeźdźca. Tudzież na germańskiego k* oprawcę.
Wstawiłabym zdjęcie, ale tu z pracy nie mogę, więc wstawię tylko linka.
http://patrz.pl/zdjecia/najezdzca
Se kliknąć proszę i zobaczyć jak ktoś jeszcze nie znaju.
A swędzi, bo mnie komary pocięły w czasie wtorkowego nocnego rowerowania. Komary wampiry. A te ugryzienia zaczynają u mnie działać z opóźnionym zapłonem, czyli dopiero dzień albo nawet dwa później. Jak z tą żyrafą, co jak w dupę kopniesz to za dwa dni dopiero zajarzy, tyle, że ja nie mam nakrapianej szyi. Przynajmniej z reguły, bo teraz to wszędzie jestem nakrapiana. Czerwonymi bąblami.
No ale. Nocne rowerowanie ma swoją cenę. Dobrze chociaż, że ceną tą nie była nerka. A mogła być. Mogła! Bo chłopaki wywieźli nas gdzieś, w te rejony gdzie normalny człowiek z praskiej strony Wisły nie zapuszcza się po zmroku, czyli gdzieś. Albo nawet GDZIEŚ. Nie wiem gdzie. Na Żoliborz czy coś.
I mogli nerkę wyciąć. Mogli!! A nie wycięli. I dlatego ich lubię :))
Wystarczy?? :)
A do domu wróciłam o północy i niby nie zmarzłam, ale jak z roweru zeszłam to sztywna byłam jak Pal Azji i nawet jak się do łóżka kładłam to jeszcze w pozycji rowerowej byłam. Czyli na jeźdźca. Tudzież na germańskiego k* oprawcę.
Wstawiłabym zdjęcie, ale tu z pracy nie mogę, więc wstawię tylko linka.
http://patrz.pl/zdjecia/najezdzca
Se kliknąć proszę i zobaczyć jak ktoś jeszcze nie znaju.