Mazovia MTB Karczew

Niedziela, 6 lutego 2011 · Komentarze(9)
Kategoria duch
No więc - uwaga będzie wyznanie - to był mój pierwszy raz. Pierwszy start, taki najpierwsiejszy, naj naj naj. Jechałam spanikowana jak dziewica przed defloracją i w duchu wciąż powtarzałam jak mantrę "byleby tylko nie być ostatnią, tylko nie ostatnią, nie ostatnią". No.
Wyjechaliśmy za późno, zgubiłam rękawiczki, wystałam się w kolejce po numer i chip, którego oczywiście nie umiałam przypiąć i jak ostatnia blondynka musiałam pytać ludzi co to jest i z czym to się je. Jednym słowem już od samego początku zapowiadało się całkiem nieźle. A jak już przypięłam chipa to okazało się, że znów muszę chodzić i pytać, tym razem "gdzie ten start". Ale postanowiłam udawać, że wcale nie uważam takich pytań za żenujące, tylko kierujące. No i dobra, znalazłam start, ustawiłam się w błocie obok innych bikerów i oczywiście "tylko nie ostatnia, nie ostatnia". A potem już tylko darłam na złamanie karku, darłam i darłam, ale tak, że moje sapanie słychać było prawdopodobnie aż w stumilowym lesie. I oczywiście glebę też zaliczyłam - to była zemsta Koziszcza mojego starego, bo w kozie odwrotnie zmienia się przerzutki niż w Duchu i nie zawsze o tym pamiętam, a odruch pozostaje odruchem. No więc błoto, potem przystanek na płyny, bo OCZYWIŚCIE nie wzięłam ze sobą wody. No i te pagórki, pagóreczki niewielkie gdzie do czerwoności grzały mi się kopyta, a gil zwisał do pasa i na szczycie których stali sobie panowie z aparatami. A gil do pasa!! I aż chciałam krzyknąć "Panowie, ja w takich chwilach jestem fotogeniczna jak dupa barana!" ale mi tchu nie starczyło.
Ah, no ale było bosko. BOSKO!! Nie zdążyłam co prawda powąchać lasu z tego całego sapania, ale to nic, to nic. A na mecie byłam bliska stanu agonalnego i błagałam o reanimację, której nie wiedzieć czemu nikt nie zaaplikował. Cholera, czy to przez to błoto?? Ale w generalce kobiet byłam w pierwszej dziesiątce co oczywiście przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania (które swoją drogą nie były wysokie), spowodowało wyszczerz do szóstek i w konsekwencji suszenie zębów jednostajnie nieprzerwane. A w domu po posiłku regeneracyjnym zerknęłam na wyniki i okazało się, że oprócz generalnej klasyfikacji kobiet są jeszcze kategorie wiekowe, czy jakieś tam inne. No kuźwa!! I ja się teraz o tym dowiaduję?!! Teraz?! No i w swojej kategorii byłam pierwsza. No zajebiście, tylko ja się pytam dlaczego nikt mi o tym wcześniej nie powiedział?!! Poczekałabym na jakąś koronację, podium, medal z ziemniaka, zdjęcia i oklaski, polansiłabym się w Towarzystwie i w ogóle. A tak jak ostatni wyryp uciekłam do domu. No bo co to za miejsce - szóste. Ni przypiął ni wypiął. No dajcie spokój!!
No i cóż, nie było dziś setki jak u dziewczyn-cyborgów, ale nadarłam się całkiem nie od rzeczy. I spodobało mi się, więc ciąg dalszy nastąpi :)

Komentarze (9)

Czyli nie taka zła śliwka jak ją malują ;). Gratulacje. Fajnie się czyta Twoje relacje.

este 20:52 środa, 16 lutego 2011

DMK77 - No właśnie też o tym pomyślałam i Kasia napisała, że pucharek będę mogła odebrać w Józefowie. Fajnie, nie? :)
A prawdę mówiąc gdybym przeczytała wcześniej cały regulamin to by sprawy w ogóle nie było, ale ponieważ stwierdziłam, że dział "nagrody" raczej mnie nie dotyczy, to odpuściłam.

Che - Ty sobie lepiej nie przypominaj, Ty w ogóle lepiej zapomnij. Wyprzyj, wyprzyj, bo kurczę blaszka zaraz stracę moje pierwsze miejsce :)

sliwka 18:31 poniedziałek, 7 lutego 2011

A ja kurna zapomniałam o tym maratonie!:D
Gratule-brzydule Ścigantko!!

CheEvara 14:58 poniedziałek, 7 lutego 2011

quartez - oj nie wiem, czy mi się należy, nie wiem. W końcu za gapowe się płaci, kto wcześniej wychodzi sam sobie szkodzi i gdyby kózka nie uciekała, toby puchar miała... :)

surf - warunki były rewelacyjne. Trasa bardzo przejezdna, owszem było błoto, trochę lodu i trochę piachu, ale nic strasznego. Myślę, że spokojnie przejechałabym i kozą, w ubiegłym roku nie takie trasy nią robiłam. Także pogoda spłatała mi nie lada niespodziankę.

drache - fotki wstawię jak tylko mój opiekun-fotograf mi je dostarczy :)

lostpearl - może lepiej nie startuj :) czuję, że moje pierwsze miejsce byłoby wtedy mocno zagrożone. A drugie podobno jest do bani :))

sliwka 09:02 poniedziałek, 7 lutego 2011

Ładny debiut i to jeszcze w takich warunkach ;)

surf-removed 17:57 niedziela, 6 lutego 2011

:( Szkoda może da radę odebrać pucharek jakos inaczej co? W koncu Zdobyłaś wygrałaś! Należy Ci się!

Ksiegowy 17:56 niedziela, 6 lutego 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa taprz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]