dożynki
Czwartek, 3 marca 2011
· Komentarze(2)
Kategoria duch
No więc oblizawszy lukier z drugiego pączka postanowiłam, że nie pozwolę, no po prostu nie i już, nie pozwolę dziadu jednemu pójść w biodra. No way, Jose. A poza tym, po pierwsze nie lubię zbiorkomu, a po drugie jest już ciepło, więc czemu nie pojechać na spinning rowerem?? Zadzwoniłam więc grzecznie do mojego spinclubu i dopytałam o możliwości pozostawienia go gdzieś w tak zwanym "okawidzeniu". Jak się okazało nikt nie robił żadnego problemu, pani była wielce miła i przez telefon i później na żywo również. Więc dokręciłam jak obiecałam. I szafa gra.