Powiem tak - wkufffia mnie ta pogoda! Zaliczyłam dziś chyba wszystko - grad, deszcz, wiatr i słońce też. Jak pada i wieje to zimno, jak wiatr w plecy i słońce to gorąco. Nie dość, że przyjemność marna to i oszaleć można. Na szczęście znajomi zaproponowali, że odwiedzą mnie dziś wieczorem, więc po pierwsze primo a) będę mogła zalać wyrzuty sumienia spowodowane małym dystansem - o ile - po drugie primo b) w ogóle wystąpią, bo mam usprawiedliwienie w postaci konieczności przygotowania zjadliwej wersji żywieniowej i odnorzenia nieco mojej nory. Jak widać mój umysł broni się jak może przed przyklejeniem sobie na dupce etykietki "mięczak". I właśnie między innymi dlatego w spiżarce czeka Lwówek Książęcy i Ciechan. No i słońce z Andaluzji. No.