Bez pośpiechu

Poniedziałek, 30 maja 2011 · Komentarze(5)
Kategoria duch, praca
Dziś lajtowo, w końcu trzeba kiedyś odpocząć. Wczoraj co prawda nie kręciłam, ale był to dzień z premedytacją odpuszczony, bo czas najwyższy wrócić do biegania. Powrót ma być powolny, żeby kontuzja nie wróciła, więc na razie trucht przerywany marszem, dobra rozgrzewka, dużo rozciągania i krótkie dystanse. Ale mimo to kiedy wreszcie włożyłam moje zakurzone trampki i skoczyłam na godzinkę do lasu to normalnie miazga i orbitowanie kompletnie bez cukru.
Komary aczkolwiek mogą szybko sprowadzić na ziemię. Bardzo szybko.

Komentarze (5)

podoba mi się określenie "trucht przerywany" :)

surf-removed 14:09 środa, 1 czerwca 2011

alistar - czasami to kurczę blaszka nie jest takie proste :)

Toomp - rehabilitant mi zabronił pod groźbą amputacji bolącej kończyny :). No dobra, trochę przesadzam, ale tylko trochę :)

sliwka 11:11 wtorek, 31 maja 2011

A olać komary! :D

alistar 21:17 poniedziałek, 30 maja 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa czaso

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]