wielka woda
Środa, 27 lipca 2011
· Komentarze(5)
Rano tak zmokłam, że już bardziej się nie da, ale mimo deszczu ze trzech rowerzystów minęłam. Duch w narodzie nie zginął, albo może nie utopił się rzec powinnam. Za to wieczorem było mi oszczędzone, dzięki wypracowywaniu nadgodzin w pracy udało mi się wbić w okienko międzydeszczowe i dotrzeć prawie suchą stopą.
Ale mam już dość tego deszczu. Mam już tak dość, że jestem u kresu wytrzymałości. Jeśli jutro znowu będzie to samo, to chyba wyrwę sobie wszystkie włosy. I będę chodzić łysa. Co też ma swoje zalety - bo na przykład w taki dzień jak dziś nie trzeba suszyć czupryny suszarką do rąk zawieszoną w damskiej łazience.
Czy naprawdę trzeba zarżnąć czarnego koguta, czy inną owcę żeby to słońce w końcu wyszło??
Ale mam już dość tego deszczu. Mam już tak dość, że jestem u kresu wytrzymałości. Jeśli jutro znowu będzie to samo, to chyba wyrwę sobie wszystkie włosy. I będę chodzić łysa. Co też ma swoje zalety - bo na przykład w taki dzień jak dziś nie trzeba suszyć czupryny suszarką do rąk zawieszoną w damskiej łazience.
Czy naprawdę trzeba zarżnąć czarnego koguta, czy inną owcę żeby to słońce w końcu wyszło??