Mam poczucie obciachu. Takie wyznanie. Ilekroć muszę po pracy zaliczyć jakiś sklep i wchodzę do niego w ciuszkach rowerowych to mam poczucie obciachu. Nawet jeśli to Decathlon. Ale jestem leniwa i nie zawsze, a właściwie nigdy nie chce mi się wracać do domu, przebierać i wsiadać na mój trzeci rower, żeby zakupów dokonać jak cywilizowany człowiek. Także tego... jestem sobie wiejska śliwka i słoma mi z espedów wystaje. Powiedziałam to.
Ze zdziwieniem odnotowuję brak jesiennej depresji. Który to brak połączony jest w dodatku z zupełnie nieoczekiwanym dopływem energii. Albo księżyc wszedł w fazę śliwki, albo moje moje trampki mają jakąś magiczną moc.
W wyniku przekształcenia skrzyżowania pod Wileńskim w wielką dziurę w ziemi rowerzyści mogą sobie teraz bezstresowo korzystać z dobrodziejstw mostu Śląsko-Dąbrowskiego. Teraz kurna my!!! :)