Na razie dopiero połowę przejechałam, ale dokręcę wracając. A przynajmniej taką mam nadzieję, bo w świetle ostatnich wypadków w Wawie właściwie niczego nie można być pewnym. Auto może Cię przejechać nawet jak stoisz na przystanku autobusowym, albo jak przechodzisz przez przejście, wszystko jedno czy masz rower, pierwszeństwo, czy milion mrugających światełek. Niektórzy kierowcy i tak znajdą sposób. A może to o to chodzi? Żeby wytłuc wszystkich niezmotoryzowanych?? Taki kurna duch Świąt...
Tam pod wiatr i w deszczu (oczywiście, że w deszczu, przecież miało padać...) Z powrotem z wiatrem, w deszczu (ale tyle co ksiądz kropidłem) i w koleinie - a bo se pojechałam Radzymińską do Marek. Bardzo wygodnie, prawie nie trzeba kierownicy trzymać :)
Wycieczka z Cimanem do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, czyli do krainy pełnej piachu tu i ówdzie urozmaiconego błotem. Które nie omieszkałam przynieść sobie do domu :)
Wrzucam kilka żenującej jakości zdjęć. Bo zrobiłam, więc niech już tam...
Mam poczucie obciachu. Takie wyznanie. Ilekroć muszę po pracy zaliczyć jakiś sklep i wchodzę do niego w ciuszkach rowerowych to mam poczucie obciachu. Nawet jeśli to Decathlon. Ale jestem leniwa i nie zawsze, a właściwie nigdy nie chce mi się wracać do domu, przebierać i wsiadać na mój trzeci rower, żeby zakupów dokonać jak cywilizowany człowiek. Także tego... jestem sobie wiejska śliwka i słoma mi z espedów wystaje. Powiedziałam to.