I to by było na tyle jeśli chodzi o październik. Resztę miesiąca zamierzam spędzić BEZ roweru, chociaż wiem, że takich rzeczy nie powinno się głośno mówić. Aczkolwiek i tak mam zamiar dobrze się bawić i przeżywać przygody. I jeśli rzeczywiście PRZEŻYJĘ to będę dalej na rowerku jeździć :)
Dzisiaj będą same notacje, odnotacje i inne fakty. Po pierwsze (już miałam to odnotować w poniedziałek, ale zapomniałam) - rondo Starzyńskiego po wyczekanym wielce liftingu jest zajebiaszcze. A rząd dusz w samochodach stojących przed rondem jest jeszcze zajebiaszczejszy. Kierowcy-bombowcy (sądząc po ich minach) są średnio zadowoleni, ale ja jestem i czuję się z tym świetnie. Pewnie dlatego, że nie ma to jak zdrowa dawka egocentryzmu :) Po drugie odnotować też muszę zmianę wstążeczki na Stawkach. Jak ja lubię te weekendowe remonty. Tylko czemu trzeba na nie tak długo czekać?? Po czecie. Jak to jest, że jedzie sobie taka ofiara lansu w przepnięknym kasku dopasowanym do roweru, obcisłych dopasowanych do kasku i na rowerze dopasowanym do całej reszty wartym zapewne jakiś milion pińcet dwa osimset polskich złotych, ale najdupniejszej lampeczki za 14,99 już nie kupi?? Pewnie w domu też ma drezynę wielkości stodoły, którą parkuje na chodniku, bo na miejsce parkingowe przyżydził. No dobra. Se ponarzekałam i już mi lepiej.
A jaki wniosek z tego wszystkiego? Muszę kupić nowy rower, bo się wykończę!!!
Powiadam Wam. Wykończę się na tej kozie. Zupełnie nie rozumiem jak ja mogłam na niej przejechać 10 tys km. Ale przejechałam. I się nie wykończyłam. Natomiast jeśli jeszcze kolejny tydzień będę musiała nią jeździć do pracy to padnę i tak będę leżeć.
No więc generalnie żyję i nie popadłam w depresję, aczkolwiek jestem zarobiona jak mrówka przy remoncie mrowiska, więc nie mam czasu na BS. Może next week będzie lepiej. A może nie... zobaczymy. Na razie lansuję się po mieście głównie kozą, aczkolwiek dziś z racji popołudniowego wyjazdu przytoczyłam się brand new bikiem, który obecnie stoi obok mojego biurka. I wiecie - już ktoś przyszedł i już się komuś nie spodobało. Chyba korki dają dziś nieźle w kość.