Wpisy archiwalne w kategorii

koza

Dystans całkowity:3532.44 km (w terenie 11.00 km; 0.31%)
Czas w ruchu:13:40
Średnia prędkość:19.82 km/h
Liczba aktywności:127
Średnio na aktywność:27.81 km i 1h 31m
Więcej statystyk

wiosna rymuje się z radosna :)

Wtorek, 22 marca 2011 · Komentarze(2)
Kategoria koza
No i z czym jeszcze, z czym?? :)
Jakieś fajne pomysły? Może jakiś konkurs rozpiszemy? Do wygrania medal ze szprychy i odznaka rąbniętego cyklotyka hehe :))

[edit popołudniowy]
wygląda na to, że nie wszystkim tak więcej palmowo :)

oficjalnie wiosna

Poniedziałek, 21 marca 2011 · Komentarze(6)
Kategoria koza, praca
Ależ mnie się tu wszyscy stęskniliście!! Aż mi serce roście :)
Weekend musiałam jeszcze odpuścić, przez dwa dni biłam się z myślami czy startować w Mrozach, czy nie, ale tak naprawdę podstępny smark, który ciągnął się za mną przez cały czas i właściwie ciągnie dalej zdecydował za mnie. Zła byłam jak sto diabłów pokropionych wodą święconą. Ale trudno. Po tychże dwóch dniach pogodziłam się z myślą, że niestety, tym razem nie na da i pojechałam tylko w formie supportu Sigmy i obserwatora. No i trudno trudno, trudno. Pies to trącał. Będą następne wyścigi. W kwietniu pewnie nie pojadę, może w maju, w nieco bardziej sprzyjających okolicznościach przyrody, ale w końcu jeszcze wystartuję. Świat się nie skończył, a powiedziałabym, że wręcz w związku z dzisiejszą piękną datą dopiero się zaczyna :)
Topił ktoś marzannę w weekend??

weekend tuż!!

Piątek, 11 marca 2011 · Komentarze(4)
Kategoria koza, praca
I wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie pięknie. Ciepło, bezwietrznie, słonecznie. No idealnie, idealnie po prostu na rower. I taką to właśnie wspaniałą pogodę wybrało sobie moje życie pozarowerowe (bo jeszcze je mam, aczkolwiek coraz mniej), żeby się uaktywnić. W związku z tym małe szanse, żeby coś wykręcić poza łokciem - z żalu i tęsknoty za dwoma kółkami i wiatrem w twarz.

[edit]
Przyszła wiosna. Wygląda na to, że wreszcie nas posłuchała.

bo dawno nie padało!

Czwartek, 10 marca 2011 · Komentarze(7)
Kategoria koza, praca
Muszę przyznać, że rano jak wyjrzałam przez okno to gul mi skoczył, no bo że jak to, że deszcz????!!! Ale rozpedałowałam gula. No bo właściwie co miałam zrobić? Jechać autobusem?? W deszczu? W tych gigantycznych korkach?? O nie! W deszczu to tylko rowerem, tylko tak można dotrzeć do celu w przewidywanym czasie.
I ostatecznie przyjemna się okazała ta mokrość, przyjemna, ciepła i taka... no nie będę odkrywcza i powiem, że wiosenna.

piątkowo

Piątek, 4 marca 2011 · Komentarze(3)
Kategoria koza, praca
No dobrze, więc czuję się trochę jak grzesznik w drodze do piekła, albo jakbym była wczoraj bardzo niegrzeczna, a przecież wiadomo, że nie byłam, bo nie miałam kiedy :) Więc prawdopodobnie chodzi o to, że zdecydowanie za późno chodzę spać, chociaż i tak dobrze, że w ogóle chodzę.
Ale optymizmem napawa mnie fakt, że już za parę godzin nadejdzie nówka sztuka, nie śmigany weeeeeekeneeed!!!!
A słoneczko po niebie za...dala aż miło, ptaszki śpiewają i nawet kierowcy dziś jacyś wyjątkowo mili. Czyżby ktoś rozpylił jakieś zioła nad Wawą??

ojacie ojacięęę!!!

Czwartek, 3 marca 2011 · Komentarze(9)
Kategoria koza, praca
Ależ bosko!!!!
Słońce, ciepło, ułaaaaa!!! To jest właśnie to co śliweczki lubią najbardziej! I już teraz, tu z miejsca swojego zabiurkowego zazdroszczę wszystkim tym, którzy dziś wyjdą i jeździć w słońcu będą. I tak gotując się w tej zazdrości bezsilnej mam tylko nadzieję, że weekend będzie równie zajebisty.
Zresztą, zdaje się, że nie tylko ja słońce sobie cenię, bo dziś rowerzystów na ulicach jak dżdżownic po deszczu (bez skojarzeń okołoprzełykowych tym razem :)). A poczekjacie no tylko jak się remonty w Wawce zaczną, wtedy cykloza zawojuje świat. Oł jes!! :)

czerwony kapturek

Środa, 2 marca 2011 · Komentarze(5)
Kategoria koza, praca
Miałam wczoraj tę wątpliwą przyjemność spotkać Czerwonego Kapturka zupełnie na żywo i to full wypas w dodatku, znaczy na rowerze ma się rozumieć . Jadę sobie ci ja do domu grzecznie, jak Pan Bóg przykazał a tu nagle wyskakuje z ciemności jakiś cień ruchomy i sunie na mnie jak nie przymierzając czołg ruski. Ale to nie czołg był, a dziunia w czerwonym kapturze z białym meszkiem dookoła. Dziunia z cyklu „zobaczysz jak najedziesz”, bo zero oświetlenia (musi licznik miał priorytet), zero ciekawości świata (kapturek jak sądzę skutecznie chronił jej wrażliwą duszę przed bodźcami zewnętrznymi, groźnymi cieniami, apokaliptycznym zachodem słońca, tudzież ociekającymi grozą rowerzystami) i prawdopodobnie zero połączeń między synapsami.
Nic mnie bardziej nie przeraża i nie wkurza niż ludzie, których układ nerwowy zatrzymał się na poziomie obrączki okołoprzełykowej.

arbeit

Wtorek, 1 marca 2011 · Komentarze(2)
Kategoria koza, praca
O jak ciepło!!

update
surf - nie wiem kiedy Ty mnie widziałeś na pierwszym albo piątym miejscu, ale to musiała być fatamorgana, miraż jakiś wiosenny czy cóś. Słońce mocno daje ostatnio :))

prawie jak rycerz

Piątek, 25 lutego 2011 · Komentarze(8)
Kategoria koza, praca
No bo rumaka mam, choć z wyglądu to więcej koza, a z zachowania muł i mam też rynsztunek, którego przyodzianie zajmuje tylko kilkanaście minut, mam nawet bestię włochatą i pazurzastą (która wysypia się na kanapie zamiast mnie) i jeno giermka mi brak. Giermka, który by się z tym wszystkim męczył zamiast mnie.